"Kraina uśmiechu" w reż. Zbigniewa Maciasa w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Monika Wasilewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.
Żeby się bawić na operetce, trzeba ją lubić. Ja nie lubię. Ale pracę artystów Teatru Muzycznego nad premierą "Krainy uśmiechu" Franza Lehara doceniam. Miłośnicy operetki będą z tej realizacji zadowoleni. W świecie moich teatralnych potrzeb operetki mogłoby nie być w ogóle. Skostniały gatunek daje niewielkie możliwości inscenizacyjne i trzeba talentu, żeby błahą fabułką powiedzieć o czymkolwiek sensownym. Ale choć spektakl w Muzycznym nie zrobił formalnej rewolucji, realizując wiernie kiczowato-sentymentalną konwencję, to jednak uczynił to - poza kilkoma wyjątkami - ze starannością i sporym nakładem pracy. To, co można "Krainie..." zarzucić to nierówność. Spektakl wygląda tak, jakby wszystkie pieniądze zainwestowano w realizację drugiego, "chińskiego" aktu, a z resztek sklecono oprawę części pierwszej. Fabuła "Krainy...", której osią jest nieszczęśliwa miłość Europejki i chińskiego księcia, prowadzi przez Wiedeń do pała