"Wesele Figara" w reż. Laco Adamika w Operze Krakowskiej. Pisze Aleksandra Sowa w serwisie Teatr dla Was.
Opera buffa, szczególnie w dojrzalszej i już zmodyfikowanej wersji (nie bazującej głównie na estetyce i postaciach komedii dell'arte), którą bez wątpienia reprezentuje wybitne dzieło Mozarta, zawsze zakłada większy lub mniejszy margines tragikomicznej niejednoznaczności. Znalezienie środków inscenizacyjnych, które są w stanie ją oddać, bez przeciągania szali nastroju scenicznego na którąś ze stron, jest bardzo ciężkie. Ale w Operze Krakowskiej się to udało. Realizacja "Wesela Figara" w reż. Adamika jest zgodna z duchem mozartowskiej epoki. Lekceważąco mówi się teraz: zrobiona "po bożemu". Na pewno, jak we wszystkich arcydziełach, można by znaleźć w niej nasze współczesne problemy i je uwypuklić, stwarzając w stroju, geście, scenografii... XXI wiek. Ale po co? Czy przez to stałaby się nam bliższa? I czy nie zastąpiłoby jej bezrefleksyjne oglądanie tej samej rzeczywistości, którą mamy na co dzień? W spektaklu wszystko jest albo na