Wiele już mądrych słów padło na temat przedziwnych dysproporcji w finansowaniu przez Najjaśniejszą Rzeczpospolitą przedsięwzięć kulturalnych i sportowych. Słowem o tym, iż kultura i kultura fizyczna to pojęcia nie do końca tożsame - pisze Michał Centkowski w felietonie dla e-teatru.
I ja podjąłem trud rozmyślań nad tym przedziwnym fenomenem, spoglądając na uroczy wiosenny pejzaż za oknem. Zwłaszcza, iż słuchając nerwowych ekspiacji polityków odnieść można wrażenie, iż zbliża się nieubłaganie nasz nowy Grunwald; dzień, w którym naród cały zakrzyknąć mógł będzie nad zieloną trawką " oto dziś dzień krwi i chwały" W pierwszej chwili, odruch sprzeciwu wzbudził we mnie taki oto świata porządek. Porządek w którym pewne miasto powiatowe wydaje właśnie kilkaset milionów złotych na nikomu (no może poza ledwo utrzymującym się w swojej klasie zespołowi lokalnemu) niepotrzebny stadion, podczas gdy miasto stołeczne z rozbrajającą szczerością tłumaczy, iż w czasach kryzysu każde kilkadziesiąt tysięcy złotych zabrane na przykład Grzegorzowi Jarzynie jest, by tak rzec na wagę złota. I gdy tak tkwiłem w tym gnuśnym sprzeciwie, wyszedłszy nabrać powietrza, przespacerowałem się w okolicę placu budowy rzeczonego