- Politycy musieliby zrozumieć wieloznaczność świata, tymczasem profesjonalny polityk staje się ślepy na relatywizm - mówi Krystian Lupa w rozmowie z Agatą Siwiak w Dwutygodniku Stronie Kultury.
AGATA SIWIAK: Czy jako artysta masz władzę? KRYSTIAN LUPA: Hmmm... Wszelkie relacje są związane z władzą, bo potrzeba władzy jest elementarną potrzebą indywiduum. Najsilniejszą potrzebę władzy miałem w dzieciństwie i chyba - uczciwszy proporcje - najintensywniej ją wtedy sprawowałem. Ten dziecięcy model stale narzuca mi się jako uporczywy, czasem imperatywny, choć nie całkiem jasny, czy zrozumiały punkt odniesienia. Marzenia o władzy napływają wraz z rosnącą świadomością, że się jest we władaniu woli zewnętrznej. Myślę, że człowiek pozbawiony marzeń o władzy nie zostaje artystą - to rodzaj sublimacji tego marzenia. W przypadku reżysera pragnienie władzy jest konieczne, bo w ten zawód jest wpisane przywództwo. Bardzo to osobliwa władza: przewodzenie wspólnym podróżom, życiowym przygodom, które owocują kreacjami fikcyjnych rzeczywistości. Inicjowanie zabaw i gier, ale nie tych skodyfikowanych, tylko wciąż na nowo improwizowanych