"O Kasi, co gąski zgubiła" w reż. Grzegorza Kwiecińskiego w Teatrze Groteska w Krakowie. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.
Jeśli na scenie teatru dla dzieci ma być czarownica - więcej niż pewne, że będzie nochal niczym hak, co na nim zawisł Janosik. No i jest! W teatrze Groteska, w wyreżyserowanej przez Grzegorza Kwiecińskiego opowiastce Marii Kownackiej "O Kasi, co gąski zgubiła" grająca Czarownicę lalka ściśle taki nos posiada. Do tego, rzecz jasna, gnie ją ku ziemi niewielki, bo niewielki, lecz jednak garb, i raczej nie ułatwia złapania pionu wolno dryfujący biust typu "uszy spaniela". Słowem, nie jest urodziwa, lecz i daleko jej do bycia koszmarem. Ot, klasyczna miła brzydula - niby straszy, a z boku oko do dzieci puszcza. I tak ze wszystkim. W ostatniej premierze sezonu wszystko w Grotesce było jak Pan Bóg przykazał. Czarownica - hakowaty nochal. Gąski - długie dyndające szyje. Kasia - warkoczyki plus rumieńczyki. Zajączek - urocze uszyska i popłoch maniakalny. Jeż - gąszcz igieł chyba z filcu. Zły Wilk - wybałuszone gały, jęzor wywalony między kłami wieczn