Nowy niemieckojęzyczny teatr zawdzięcza Andrzejowi Wirthowi więcej, niż komukolwiek innemu - pisze we wtorek dziennik "Tagesspiegel" we wspomnieniu o zmarłym 10 marca polskim teatrologu i krytyku teatralnym, mieszkającym od dziesięcioleci w Berlinie.
"Na wzór anglosaskich wydziałów dramatu Wirth postawił zwykłą teatrologię na sceniczne nogi. Zachęcał podczas studiów do grania, robienia inscenizacji, improwizowania i eksperymentowania" - zauważa Peter von Becker, dziennikarz zajmujący się kulturą, a prywatnie przyjaciel Wirtha. "Tak zwana nowa niemieckojęzyczna scena teatralna zawdzięcza mu więcej niż komukolwiek innemu - mimo, że do końca mówił całkowicie swoistym niemieckim, gdzie pobrzmiewały nuty amerykańskie i polskie. Zarówno w dziedzinie teorii, jak i bezpośredniej inspiracji artystycznej" - dodaje. Von Becker wspomina, że pod koniec życia Wirth był najsławniejszym, a według jego własnej sarkastycznej samooceny - owianym złą sławą, nauczycielem teatru w Europie Środkowej. Założony przez niego w 1982 roku w cichym heskim Giessen Instytut Teatrologii Stosowanej przyciągnął takich uczniów jak Rene Pollesch, Hans-Werner Kroesinger, czy Moritz Rinke. Wcześniej zdobywał szlify nauko