Teatr Polski w Bielsku-Białej po ponad dwudziestu latach ponownie sięgnął po "Białe małżeństwo" Tadeusza Różewicza. Spektakl w reżyserii Joanny Zdrady koncentruje się przede wszystkim na tożsamości i związanych z nią ograniczeniach.
Napisany ponad trzydzieści lat temu przez Różewicza dramat nie wywołuje dziś już żadnych kontrowersji. Mimo to jego tematyka wciąż jest aktualna. Realizacja Zdrady jest pozbawiona kontekstu historycznego. Umiejscowienie akcji w czasie jest dla reżyserki najmniej istotne, bo ważniejsi stają się bohaterowie i tkwiące w nich emocje. W ciemnej i chłodnej przestrzeni sceny dokonuje się cichy dramat zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Wszyscy są tutaj zniewoleni konwenansami, kulturą, obrzędami. Największy problem ma ze sobą Bianka, która nie przyjmuje narzuconej jej przez społeczeństwo i tradycję roli: dziewczyny, następnie żony. Tym samym staje się prekursorką myślenia o własnej płci w kontekście genderowym, będącym dziś hasłem tyleż popularnym, co nie do końca rozumianym. Sądzę, że spektakl Zdrady w prosty i klarowny sposób przedstawia ową, jedną z wielu, metodę opisu rzeczywistości. W dramatyczny sposób ukazuje