Dla wielu znawców polski teatr nie miał wybitniejszej postaci od Tadeusza Kantora, jednocześnie jego obecność w głównym nurcie jest śladowa. Czy winę za to ponoszą trudności interpretacyjne lub brak argumentów w podejmowanym z artystą dialogu? M.in. na te pytania próbowała odpowiedź publiczność listopadowej PC Dramy - pisze
Jarosław Kowal na portalu gdansktown.pl.
Wieczór rozpoczął się jednoosobowym "występem" Wiktora Logi-Skarczewskiego, aktora Narodowego Starego Teatru w Krakowie. Cudzysłów stąd, że trudno pisać o formie typowo scenicznej czy choćby słuchowisku (pomimo sporadycznej gry głosem). Manifesty Kantora zostały potraktowane tak, jak należy traktować manifest - odczytem. Szok termiczny między chłodnym jesiennym wieczorem, a wrzącymi wywodami wytwarzał kontrast uniemożliwiający całkowite skupienie. Wielcy obdarzeni poczuciem swojej wyjątkowości nie próbują dostosowywać się do odbiorcy, znajdować dla niego najłatwiejszej drogi dostępu do przekazywanych idei. To my mamy pracę do wykonania - musimy rozumieć, interpretować i doszukiwać się, a jeżeli nam się nie uda to... trudno. Teksty Kantora są dla tych, którzy potrafią przez nie przejść, resztę zostawia się w tyle żeby nie spowalniali tempa. Przyznam się, że akurat w poniedziałek byłem na samym końcu korowodu myśli założyciela teatru