- To, co w większości oglądam jako tak zwany młody polski teatr, kiedyś nazywało się teatrem studenckim, czyli niezawodowym. To smutne, że teatr studencki stał się repertuarowym - zauważa reżyser Tadeusz Bradecki. - Na tle innych krajów jest to sytuacja chora.
Dawno Pan nie reżyserował w Krakowie. - Tak się moje życie potoczyło. Ale bywam tu regularnie, mam zajęcia w PWST. A teraz opętał Pana Gombrowicz i jego powieść grozy "Opętani", którą sam nazywał "powieścią dla kucharek" - co w niej jest godnego scenicznej realizacji? - Wszystko, co spłynęło z pióra Gombrowicza jest dla mnie interesujące. A powieść "Opętani" o powikłanej historii szczególnie. Pisana była w odcinkach, w "Czerwonym Kurierze" w roku 1939, pod pseudonimem, a zamiar szalony: zbicie fortuny. W ramach atrakcyjności autor czerpie z wielu możliwych źródeł: z powieści grozy, dramatu przygodowego, mamy w niej romans, zabójstwo i duchy, i parapsychologiczne zjawiska - słowem miesza wszystkie te elementy w całkiem zręcznym utworze. On jest bardzo ciekawy sam w sobie Jak się Pan odnalazł w Teatrze im. J.Słowackiego po długiej przerwie? - Bardzo miło. Wiele osób ze starszego zespołu znam z poprzednich realizacji, choć sporo