Redakcja "Teatru" dowiedziawszy się, że Konrad {#os#6236}Swinarski{/#} inscenizuje w Krakowie "Wszystko dobre, co się dobrze kończy", spodziewa się frapującego spektaklu i wysyła podwójną recenzencką obsadę. Tyle redakcja - a oto, jak diablik-eksperymentator kusi recenzenta: czy można coś w i ęc e j wiedzieć o spektaklu, którego jeszcze nie ma, z którego znamy tylko sztukę i reżysera? Spróbujmy; będzie to "recenzji" część pierwsza. "Wszystko dobre, co się dobrze kończy" jest adaptacją noweli Boccacia, dziewiątej z trzeciego dnia "Dekameronu". Podkreślam definicję: jest to adaptacja właśnie, nie zwykłe "wykorzystanie pomysłu". Dzisiaj, kiedy miriady adaptatorów przycinają w pocie czoła do : tzw. potrzeb sceny największe powieści paru stuleci - ba, bodajże nawet Kadłubkowe kroniki - termin kojarzy się przede wszystkim z ubóstwem i zubożeniem. Adaptowanie jest dowodem nędzy. Szekspir był adaptatorem, który wzbogacał.
Tytuł oryginalny
Tacy jesteśmy
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 22