Najnowsza sztuka Ingmara Villqista "Kompozycja w słońcu" jak zwykle u tego autora jest zawikłana i niejednoznaczna. Akcja została oparta na mrocznej tajemnicy i grzechu. Bohaterowie łamią tabu w imię "złej" miłości. Czy jednak miłość usprawiedliwia grzech? Czy sami powinniśmy się ukarać, a może nie jest to pokuta, tylko tchórzostwo?
Ciężki od emocji, gęsty klimat spektaklu tworzą aktorzy, poruszający się w delikatnej i zagmatwanej materii uczuć. Nie ma scenicznej rampy. Widzowie otaczają scenę z trzech stron. Siedzą blisko, na wyciągnięcie ręki, prawie w pokoju "dziwoludów" - grzecznej Trudi (Dorota Lulka) i zbuntowanego Eugena (Dariusz Siastacz). Przestrzeń jest niewielka, tylko dwa łóżka i wysokie okno zasłonięte gęstymi firanami. Scenografia jest zbyt ciężka i dosłowna jąkną tak małą przestrzeń i kameralną historię. Być może miała wywołać uczucie klaustrofobii? - Opowiedz mi, jak jest w kuchni - prosi Eugen, kręcąc guzik od koszuli. Od pierwszych chwil domyślamy się, że tych dwoje łączy kazirodcze uczucie. Chociaż są dorośli, zachowują się jak dzieci. Ale dlaczego muszą być cicho, ukrywać się? Przed kim? Kiedy zasypiają, pojawia się Pani Maria (Małgorzata Talarczyk). Sunie wolno, z trudem, przystaje, opierając na krześle... Czasem os