"Cząstki elementarne" w reż. Wiktora Rubina w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Leszek Pułka w Teatrze.
Wiktor Rubin zrobił spektakl błahy, ładny i groteskowy. Poza manieryczną w nowych produkcjach Teatru Polskiego interwencją personelu technicznego - tym razem przeciąganie mopem po podłodze - brak w nim odniesień do realności. Żal, ale mimo starań narratora (w tej roli Marcin Czarnik, mistrz ceremonii, w lśniącym cylindrze, zdystansowany do zdarzeń, rzadko ujawniający emocje) "Cząstki elementarne" to intelektualne sączydło. Dialogi i sceny sączą się z wolna. Dramatu mało: dzieciństwo Michela, pierwsza miłość Michela, dorosłość Michela. Dzieciństwo Bruna, zmysłowe obsesje Bruna. Babka obu chłopaków pałętająca się jak przechodzień w plażowym pejzażu. Ojciec - chirurg plastyczny o pocztówkowej urodzie, roztańczona matka w hipisowskim chorus Line. Prawie album z rodzinnymi fotografiami. Zbudowana z kilkudziesięciu białych drzwi prostokątna przestrzeń raz jest przebieralnią, czasem salą odwiedzin w szpitalu dla nerwowo chorych, innym znów r