Mord Żydów dokonany przez Polaków stanowi główny temat przedstawienia Teatru Cameri "Nasza klasa". Rezygnacja z plastycznego ilustrowania potworności w spektaklu prezentującym losy ludzi, którzy dzielili ze sobą ławki szkolne czyni spektakl wyjątkowo wstrząsającym - pisze Michael Handelzalts w Haaretz.
Aktorzy wchodzą na scenę jeszcze przy zapalonym świetle. Scena jest pusta. Jej tylna ściana to wielka, czarna, szkolna tablica. Aktorzy będą na niej zapisywać kredą podczas przedstawienia daty różnych scen między 1925 rokiem a pierwszym dziesięcioleciem trzeciego tysiąclecia. I rzeczywiście widzimy szkolną klasę, a aktorzy w pierwszej scenie, na początku której gaśnie światło na widowni, odgrywają pierwszoklasistów. Bawią się, kłócą, a na koniec siadają w parach za szkolnymi ławkami ustawionymi w rzędach. To jest jedyna scena, w której będzie pokazana zabawa niewinnych dzieci. Z upływem czasu scena staje się coraz bardziej złożona pod względem gry dziecięcej i gry aktorskiej. To "Nasza klasa" polskiego dramaturga Tadeusza Słobodzianka przedstawiana w Teatrze Cameri. "My" w sztuce to pięciu Żydów i pięciu Polaków mieszkających w małej wiosce w północno wschodniej Polsce. Każdy przedstawia siebie, podaje imię rodzica i deklaruje kim