- Nie wydam wyroku na nikogo z tamtych lat. Wtedy było wiele sytuacji, które dziś trudno zrozumieć. Jeżeli jednego dnia tańczyliśmy - ja też tańczyłem - poloneza dla Breżniewa, a w ileś miesięcy później recytowaliśmy wiersze dla "Solidarności", to co to znaczy? - mówi OLGIERD ŁUKASZEWICZ, aktor Teatru Polskiego w Warszawie.
Rozmowa z Olgierdem Łukaszewiczem, aktorem, byłym prezesem Związku Artystów Scen Polskich. "Dziennik" wyciągnął Maciejowi Damięckiemu niechlubną przeszłość. Znany aktor przyznał się do współpracy z SB. Donosił na kolegów. Jak pan to przyjął? - Ze smutkiem co do osoby, z oburzeniem co do sposobu, w jaki to ujawniono. Lustracja, którą prowadzą media, to jest przybijanie ludzi do pala i piętnowanie po to, żeby ich opluć. Nie interesuje pana, kto był kapusiem w pana środowisku? - Jestem za ujawnieniem wszystkiego o wszystkich. Tylko, jaki sens mogło mieć donoszenie na luminarzy naszego środowiska, którzy w prywatnych kontaktach i tak mieli dostęp do luminarzy partyjnych. Ja nie mogłem paszportu dostać, żeby do głupiej Bułgarii pojechać. Trzeba było używać najwyższych protekcji i nasze środowisko ich używało u różnych bonzów partyjnych. Ale nie każdy, kto z tego korzystał, zaraz podpisywał zobowiązanie do współpracy z SB. A