"Mały Lord" w reż. Janusza Szydłowskiego w Operze Krakowskiej w Krakowie. Pisze Łukasz Maciejewski w Polsce Gazecie Krakowskiej.
Nietypowa premiera. Wystawiony w Operze Krakowskiej spektakl "Mały lord" Stevena Markwicka, na podstawie powieści Frances Hodgson Burnett, w reżyserii Janusza Szydłowskiego, niewiele różni się od standardowej premiery teatru dziecięcego. Gdyby nie udział orkiestry, chóru i baletu, różnice byłyby niemal niedostrzegalne. Muzycznie było zaledwie poprawnie, wokalnie - poniżej średniej. Zastanawiam się, kto jest odbiorcą tego spektaklu. Zapomniane utwory Burnett, pisarki, która przed wiekiem, taśmowo produkowała powieści dla dzieci i młodzieży, to, może z wyjątkiem "Tajemniczego ogrodu", czcigodne ramoty. Wątpię, żeby pokolenie dzieciaków wychowane na grach komputerowych ekscytowała opowieść o idealnym, grzecznym chłopczyku w rajstopkach, jego perfekcyjnej mamusi i świecie pozbawionym defektów. "Mały lord" jest jak powieści Makuszyńskiego. Ma to pewien wdzięk, wyraźne pedagogiczne przesłanie i kilkoro ujmujących bohaterów. Ale całość na kilome