- Staram się przynajmniej raz w sezonie zaśpiewać operę, która jest powiązana z muzyką współczesną, bo ona mnie fascynuje - mówi Szymon Komasa w wywiadzie dla Tygodnika Angora.
Bohdan Gadomski: Rynek pracy dla śpiewaków operowych jest obecnie bardzo trudny, bo jest ich chyba najwięcej w historii. Przekonał się pan o tym... Szymon Komasa: - Jak najbardziej, rynek dla polskich śpiewaków operowych jest teraz szeroko otwarty. Drzwi do Unii Europejskiej się otworzyły, młodzi artyści wyprowadzili się z kraju. Na castingach za granicą spotykam głównie naszych śpiewaków operowych. Są szanse dla każdego, kto bardzo chce, i każdy znajdzie tam swoje miejsce. W moim przypadku zaczęło się od partii Marcella rok temu i była to partia, która pomogła mi otworzyć mój głos. Kto dał panu szansę i co zadecydowało, że śpiewa pan dzisiaj na największych scenach operowych Europy i Ameryki? - Złożyło się na to wiele czynników, ale głównym była moja rodzina, która zawsze we mnie wierzyła. Wybraliśmy trudne zawody, ale wspieraliśmy się nawzajem. Nie mieliśmy nikogo innego poza sobą, aby siebie zrozumieć. Jakie znaczenie miał