"Loteria na mężów, czyli Narzeczony nr 69" w reż. Józefa Opalskiego w Operze Krakowskiej. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
Rok Karola Szymanowskiego przyzwyczaił nas do uroczystości, w których nieco znudzeni i zdezorientowani prezesi udają zachwyt nad trudną i wyrafinowaną muzyką "drugiego po Chopinie". Gdyby jednak zaczynać obchody urodzin kompozytora od jego operetki "Loteria na mężów", wszystkim zrobiłoby się lżej. Dziełko jest utworem łatwym i przyjemnym, który w Polsce mógłby być numerem jeden repertuaru operetkowego. Nawet gdyby Szymanowski pozostawił po sobie tylko ten zabawny i frywolny wodewil, i tak zapisałby się w historii polskiej muzyki, i to nawet przed Rubikiem. Ponieważ jednak do czasów dzisiejszych pozostały tylko fragmenty "Loterii", Opera Krakowska powierzyła rekonstrukcję dobrym specjalistom i powstał z tego czarujący spektakl teatralny ze znakomitą muzyką, trochę w stylu Gombrowicza, gdzie śmiejemy się kulturalnie, a nie rechoczemy. W spektaklu wzięli udział aktorzy i artyści operowi, wśród nich najlepsza polska aktorka wśród śpiewaczek - Bo