"Dziecię Starego Miasta" wg Ignacego Józefa Kraszewskiego w reż. Cezarego Studniaka w Teatrze WARSawy. Pisze Tomasz Miłkowski w Dzienniku Trybuna.
To zawsze byt polski problem. Od chwili utraty niepodległości wciąż stawało pytanie: bić się czy nie bić. Wkrótce, jak podejrzewam, przeżywać będziemy falę pełnych zachwytu opowieści o zwycięstwie powstania warszawskiego. Kreatorzy nowej polityki historycznej z zapałem wbijają młodym i starym do zakutych łbów* że powstanie było piękne i nie zważają na tak drobne fakty, jak nieodpowiedzialne (to najłagodniejsze określenie) decyzje dowództwa AK, za które Anders gotów był stawiać dowódców pod sąd, hekatombę Warszawy, wyniszczenie młodej inteligencji polskiej. Zamiast tego proponują rozmaite gry rekonstrukcyjne po ulicach stolicy ku chwale oręża. Na szczęście teatr tego zakłamania nie może znieść. Krzysztof Kopka napisał niedawno w felietonie opublikowanym na portalu teatralny.pl; "kiedy polska szkoła była w rękach zaborców, teatry nie wahały się i stały katedrą, z której starano się wykładać historię. Dziś jesteśmy w podob