Skąd my to znamy... Kawałek typowego bloku, odrapane ściany, winda, oczywiście z potłuczonym lustrem, stare meble, niby kuchnia oraz najważniejszy członek rodziny - telewizor. Pod okiem - oknem właściciela odpoczywa maluch. Dwoje ludzi, którzy nie bardzo wiadomo dlaczego mieszkają razem, sąsiedzi jakby z naszej klatki, typowi i wreszcie życie wewnętrzne ograniczające się do erotycznych wizji. Oglądamy siedem dni z życia bohaterów. Od poniedziałku do niedzieli, w nieskończoność. Te same dialogi o niczym, te same pretensje o nic, te same utarczki z sąsiadami. Co nam to przypomina - może zbyt natrętnie, może w sposób nieco karykaturalny? Ta sztuka Marka {#os#5860}Koterskiego{/#}, znanego już reżysera filmowego, będąca jego podwójnym debiutem w teatrze, nie ma właściwie ani początku, ani końca, można ją grać w kółko. Nie wiem tylko czy wytrzymalibyśmy cztery, pięć, czy dziesięć powtórek. A przecież przez tę godzinę z nie
Tytuł oryginalny
Szumy codzienności czyli zamach na "Kartotekę"
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Robotnicza Nr 118