"Halka" Stanisława Moniuszki w reż. Jarosława Kiliana w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Bronisław Tumiłowicz w Przeglądzie.
50 lat minęło od powstania Teatru Wielkiego w Łodzi i tak samo jak wtedy rozpoczęto od naszej narodowej opery "Halka". Obyło się bez specjalnych udziwnień. Janusz to szlachcic, a Halka i Jontek są góralami. Reżyser postawił na uwypuklenie podziałów klasowych. Mieszkańcy wsi stoją za wysokim ogrodzeniem i stamtąd oglądają zabawę państwa. Jontek życzy cierpienia swojemu konkurentowi z wyższych sfer i nawet podnosi ciupagę. W galowej premierze wystąpili najlepsi soliści - słynną arię "Szumią jodły na gór szczycie" śpiewa Dominik Sutowicz, a "Gdyby rannym słonkiem wzlecieć mi skowronkiem" to popis Doroty Wójcik. Szlachta pięknie tańczy mazura w układzie najlepszego speca Emila Wesołowskiego, a górale wywijają ciupagami i wykonują różne skoki. Publiczność jest zadowolona, że ogląda przedstawienie barwne i wzruszające, "jak Pan Bóg przykazał", bo twórcy nie przenieśli akcji do współczesności. Jedyna postać, której nie przewidział Mon