Rosjanie są mistrzami realistycznej miniatury. Jednak trudno w to uwierzyć po obejrzeniu "Żyć się chce". Zamiast tragifarsy oglądamy dwa dlugaśne i mało żwawe skecze. Im głębiej zapadamy w spektakl Teresy {#os#841}Sawickiej{/#}, tym smutniej. Poszukiwanie intelektualnej prawdy o nas w tym teatrze jest grubym nieporozumieniem. Wasilij Szukszyn, realista z krwi i kości, który z zachowań najprostszych budował w swej prozie metaforę małego bohaterstwa, czyli wyławiał z nadętej historii i prymitywnej ideologii komunizmu doświadczenia zwykłego człowieka, został przycięty przez reżyserkę do rozmiaru wódczanego dowcipu. Z heroizmu pozostała okrutna groteska. W skeczu pierwszym Reżyser (Robert {#os#7458}Moskwa{/#}) rozmawia wcale nie-głupio z niedoszłym aktorem-traktorzystą Prońką (Grzegorz {#os#25126}Wojdon{/#}) o fałszywej przyjaźni, o porażającym smutku spotkań z konieczności, o braku zaciekawienia losem drugiego człowieka. U Szukszyna t
Tytuł oryginalny
Szukszyn według Chaplina
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Dolnośląska Nr 286