Podczas weekendu na scenę przy ul. Kuźniczej zawędrują dwa opowiadania Wasilija Szukszyna. Nie ukrywam - Szukszyn to moja wielka miłość sprzed lat. Mądry liryzm, taktowny humor, ale i filozoficzna uszczypliwość. Wraz z koszmarem komunizmu odeszło nasze zainteresowanie Rosją. Niepamięć objęła różne tam "Kraje Rad" i setki tomów socrealistycznych prozatorskich rzępoł. W niepamięci, a może w odreagowaniu lęków przed mroźnym oddechem imperium przepadły jednak skromnie wydawane i jesz-cze skromniej importowane przez ówczesne księgarnie tomy Szukszyna, Ajtmatowa, Kroosa. Tych naprawdę żal. - Spektakl tworzą dwa opowiadania Szukszyna - wspomina Robert {#os#7458}Moskwa{/#}. - Pozornie niewiele mają ze sobą wspólnego. Pozornie, gdyż bohaterami obu są ludzie, których łączy niezwykłe zderzenie zwykłych faktów. Z tych zderzeń wynikają zabawne, dowcipne sytuacje. W "mojej" części spektaklu gram reżysera. Grzegor
Tytuł oryginalny
Szukszyn razy 2
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Dolnośląska Nr 284