"Tristan & Izolda" wg libretta i w choreogr. Izadory Weiss w Operze Bałtyckiej w Gdańsku. Pisze Gabriela Pewińska w Polsce Dzienniku Bałtyckim.
Ta historia nie mogła skończyć się inaczej, skoro jej bohaterem jest Tristan. To imię (z łacińskiego słowa tristis - smutny) przynosi rozpacz, ból. Oznacza zrodzonego ze smutku. Imię determinuje opowieść. Oto legenda. Ich dwoje, nie sobie przecież przeznaczeni, wypijają miłosny napój. Wystarczył jeden łyk, by wybuchła miłość. Miłość skazana na śmierć. Historia legendarnych kochanków jest opowieścią o uczuciu niemożliwym. Balladą o szarpiącej namiętności. Symbolem bliskości z oddalenia. Bliskości, której pisane jest oddalenie. Historią ciała, które może mieć tylko duszę. Duszy, która ma wystarczyć ponad ciało. Bezgraniczne pragnienie bycia razem musi się spełnić. Że przez śmierć? Cóż z tego, prawdziwa miłość wszak jest nieśmiertelna. Istotą jest płomień. Płomień, który niszczy, ale i rozpala. Piekło, bez którego nie ma życia. Baśniowość "Tristana i Izoldy" jest stworzona dla teatru. Wszechobecna tu symbolika, szamo