"Joanna d'Arc" w reż. Nataschy Ursuliak w Operze Wrocławskiej. Pisze Adam Czopek w Naszym Dzienniku.
Wczesne opery Giuseppe Verdiego potrafią być bezlitosne w demaskowaniu reżyserskiej nieporadności. Gdy artyście brak pomysłu na inscenizację, nie powinien decydować na realizację dzieła z tego okresu, bo efektem jest trudny do zaakceptowania miszmasz. Do tej kategorii trzeba zaliczyć premierę "Joanny d´Arc" w Operze Wrocławskiej. Słuchając tej opery, odnosi się wrażenie, że jedyną troską Verdiego było w tym przypadku pieszczenie widza przyjemnymi, łatwo wpadającymi w ucho, melodiami. Jakoś nie chciał Verdi, czy też nie potrafił, przejąć się prawdą i dramatem głównych bohaterów. Postawił na popisowe arie, często ocierające się o muzyczny banał, redukując przy okazji do minimum rolę recytatywu. Oczywiście obok tych słabych miejsc można znaleźć i te świadczące o geniuszu Verdiego, mam tutaj na myśli duety Joanny z Karolem i ojcem. Jednak muzyka niczego tutaj nie buduje, jest czystym akompaniamentem dla wokalnego popisu, a ten szczególn