"Sztuki odnalezione" Sławomira Mrożka to mały archiwalny skarb, na który składa się sześć krótkich tekstów dramatycznych, w których jest wszystko to, co u Mrożka najlepsze - pisze Maciej Robert w Życiu Warszawy.
"Na wszelki wypadek żegnam się z Publicznością" - tymi słowami Sławomir Mrożek opatrzył przedmowę do wydanych trzy lata temu "Uwag osobistych", zbioru drobnych tekstów drukowanych w "Gazecie Wyborczej" między 1997 a 2002 rokiem. W późniejszych latach, poza autobiograficznym "Baltazarem", napisanym niejako w formie terapii po przebytym ataku afazji, ten wybitny autor nie stworzył już niczego nowego. Na szczęście pożegnanie, o którym Mrożek pisał, okazało się nieostateczne i wielbiciele talentu twórcy "Tanga" nie mogą w ostatnim czasie narzekać na brak książek podpisanych jego nazwiskiem. Poza ułożoną przez Tadeusza Nyczka obszerną Mrożkowską antologią na rynku wydawniczym pojawiły się prawdziwe perły z bogatego archiwum pisarza. Najpierw opublikowane zostały trzy tomy korespondencji Mrożka (z Janem Błońskim, Wojciechem Skalmowskim i Adamem Tarnem), a całkiem niedawno do księgarni trafiła prawdziwa literacka bomba, czyli pierwszy (z zapowia