Teatr prywatny nie jest inwestycją, dzięki której inwestor trafi na listę najbogatszych Polaków. Ale daje satysfakcję z kontaktu ze sztuką i bohemą artystyczną - pisze Tomasz Gromadka w Rzeczpospolitej.
Teatr Polonia Krystyny Jandy jest uważany za przykład sukcesu prywatnej sceny. Ale nawet on nie utrzyma się bez sponsorów. Jest nim francuska firma ubezpieczeniowa Axa. - Wiem, że na teatrze się nie wzbogacę, chcę tylko, aby koszty produkcji spektakli się zwracały - mówi Emilian Kamiński, dyrektor najmłodszego na warszawskiej scenie Teatru Kamienica, który ruszył w marcu. - Nie jestem biznesmenem, tylko mecenasem sztuki. Najlepiej prosperujące sceny prywatne generują od 4 do 7 mln rocznego przychodu. Jest ich zresztą w Polsce zaledwie kilka. Do takiej działalności zniechęcają ogromne koszty stałe wynikające z prowadzenia takiej instytucji. - Nie jest to interes, na którym można zarobić. Całość zysków przeznaczana jest na wydatki bieżące i nie starcza nawet na produkcje nowych spektakli - opowiada dyrektor Teatru Polonia Roman Osadnik. Taka instytucja prosperuje prawidłowo, jeśli w bilansie zysków i strat wychodzi na zero. Firma czy wspólnota