Ostatni dzień Festiwalu zostawił po sobie pozytywne wrażenie. Ostatnie spektakle, najpierw wiedeńskiej grupy Irrwisch - "Kłopotliwi goście", a następnie "Kim jest ten człowiek we krwi?" Biura Podróży udowodniły, że teatr na ulicy może poruszyć. Pisze Ewa Hevelke z Nowej Siły Krytycznej.
Jeśli ktoś uczestniczył w przedstawieniu Strefy Ciszy, nie mógł w poniedziałkowy wieczór zobaczyć pierwszego spektaklu prezentowanego przez Austriaków. Wszytko jednak można było nadrobić, bo następnego dnia, na Rynku Nowego Miasta, pojawili się "Kłopotliwi goście". Trzech facetów we frakach i na szczudłach wprawiło zgromadzonych ludzi w osłupienie, gdy bezpardonowo zabierali im ich osobiste rzeczy i oddawali w ręce kogoś innego. Właściciela zmieniły hurtowe ilości czapek, kurtek, a później aparatów fotograficznych, rowerów. Wyjedzone zostały lody z patyków, odejmowane od ust kufle z piwem. Całkowitą anarchią było zatrzymanie policyjnego radiowozu i zabranie przedstawicielowi porządku czapki z orzełkiem, nie mówiąc o sprawdzeniu zawartości bagażnika pojazdu. Finałowe wdrapanie się na anonimowy balkon w jednej z kamienic i ogołocenie go z pelargonii w doniczce i konewki dopełniło dzieła. Niekwestionowanym królem wśród wyciąganych przedm