Poniedziałek zaznaczył się w Sztuce Ulicy spektaklami dotykającymi rytuałów w wymiarze boskim i ludzkim. O Międzynarodowym Festiwalu Sztuka Ulicy pisze Ewa Hevelke z Nowej Siły Krytycznej.
Teatr A z Gliwic, u stóp Pałacu Kultury i Nauki, przedstawił misterium walki żywiołów. W epicentrum stanął człowiek poddawany kolejnym próbom. Z żelaznego bagażu wyciąga atrybuty swego dojrzewania i pali je przechodząc do następnego stadium rozwoju osobniczego, społecznego, religijnego. W płomieniach ginie miś, książka, zapalany jest świętojański stos, przez który przeskakuje młody chłopak. Lądując po drugiej stronie staje się mężczyzną. Kiedy popieleją kartki papieru pojawia się mefistofeliczna postać mamiąca płonącymi kulami, które chwyta w dłonie. Dokonuje czegoś, co nie mieści się w ludzkim rozumie, do czego trzeba mieć specjalne rękawice, a nie delikatne, nagie dłonie. Za chwilę staną w rzędzie kuszące kobiety z płonącymi pazurami i mężczyźni, którzy dokonają płomiennego pasowania na człowieka. Zaczną od wypalenia wszystkiego, co zostało jeszcze w walizce. Pozbawiony jakiegokolwiek bogactwa ziemskiego, czysty człowiek