"Położnice szpitala św. Zofii", przygotowywane w Teatrze Rozrywki przez Monikę Strzępkę, to w końcu rewia położnicza. Trwają ostatnie próby przed sobotnią premierą. - Po takim doświadczeniu powrót do teatru dramatycznego nie ma sensu - przekonuje pół żartem, pół serio reżyserka.
Monika Strzępka i Paweł Demirski to nazwiska, których trzeba się już nauczyć na pamięć, jeśli chcemy dyskutować o współczesnym polskim teatrze. Co nie oznacza, że musimy ich teatr akceptować. Jego teksty w jej reżyserii to ten rodzaj sztuki, który albo się kocha, albo się go nie znosi. Trudno zachować chłodny dystans do spektakli bezwzględnie wypruwających flaki polskiego społeczeństwa - z jego narodowymi mitami, paranojami i bożkami, granych do tego na granicy szaleństwa i w języku polskiej ulicy. Ale, co dziwne, im bardziej Strzępka i Demirski walą widzów po oczach, tym większe zyskują uznanie. Ostatnie kilkanaście miesięcy to ich eldorado - Paszport "Polityki", Grand Prix festiwalu Boska Komedia w Krakowie, nagroda Ministerstwa Kultury dla najlepszego współczesnego dramatu. Do tej listy osiągnięć będą mogli w sobotę dopisać jeszcze jedno - spektakl muzyczny. Chodził im po głowach od dłuższego czasu. Wybór padł na Teatr Rozrywki. - P