EN

21.09.1994 Wersja do druku

Sztuka pożądania

William Hogarth, XVIH-wieczny angielski rysownik i lubieżnik, po­czułby się w dzisiejszych czasach jak u siebie. Wszak treścią jego życia były niebezpieczne związki z władzą, seksualne dewiacje i kło­poty z prawem autorskim. Tylko czy dziś chciałoby się mu dłubać ryciny w metalowych płytach, kiedy pod ręką jest aparat Polaroid?

"Sztuka sukcesu" Nicka Dea­ra, której polską prapremierę przygotował Teatr Dramatycz­ny, oparta jest na losach Hogartha, autora rycin pokazujących nędzę i występek w Londynie lat 30. XVIII wieku. Tezą sztuki jest tożsamość życia i twórczości. Sko­ro artysta rysował burdele, mu­siał być ich stałym bywalcem -rozumuje Dear i swojemu boha­terowi przydaje szczyptę perwersji. Jakkolwiek było naprawdę, życie rozpustnika jest bardziej pociągającym tematem dla tea­tru niż żywot przykładnego mę­ża, co rozgrzesza Deara z mani­pulacji biografią rysownika. Rewia konformistów Ale tylko na pozór "Sztuka suk­cesu" jest opowieścią archiwalną, wyciągniętą z gabinetu rycin. Jeśli Hogarthowi zdjąć fraczek i perukę (do czego zresztą dochodzi w przed­stawieniu), na scenie pozostanie sprzedajny pacykarz, jakich wielu, obdarzony równie wielkim talen­tem, co łajdactwem. Swoją karierę Hogarth robi przecież w zdumiewa­jąco współczesnym stylu. Oto

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 220

Autor:

Roman Pawłowski

Data:

21.09.1994

Realizacje repertuarowe