Sztuki Eugene'a Ionesco niepostrzeżenie z awangardy zmieniły się w teatralną klasykę. Szczeciński spektakl "Krzeseł" w reżyserii Jacka Ostaszewskiego to potwierdza.
"Krzesła" to tragifarsa o niemożności porozumienia się. Stara (Anna Januszewska) i Stary (Jacek Polaczek) żyją w całkowitej izolacji od świata. Od lat powtarzają te same gesty, słowa, opowiadają sobie pozornie absurdalne historyjki. Stary usiłuje wyrwać się z tego kręgu niemożności, uciec spod dominacji żony, chce przekazać światu swoje przesłanie. Nie potrafi tego jednak zrobić sam - wynajmuje Mówcę (Grzegorz Falkowski). W oczekiwaniu na jego pojawienie się do mieszkania Starych przybywają wyimaginowani goście, a za nimi - coraz więcej krzeseł. Krzesła dosłownie zaludniają scenę, rozdzielając przy tym Starych, którzy bezpowrotnie tracą możliwość porozumienia się. W finale pojawia się oczekiwany Mówca. Wyłania się z samolotu. Obraz niczym na zwolnionej taśmie filmowej - łaskawe uśmiechy, pozdrowienia, puste gesty. Ale zamaist oczekiwanego wystąpienia z jego ust płynie bełkot. To rasowy medialny polityk - wytwór naszych czasów.