"Dialog" drukując debiutancką sztukę Choińskiego "Krucjata", wysoko uhonorował autora przez sam fakt zamieszczenia jego utworu, mimowolnie jednak wyrządził mu krzywdę. Bo w tym samym numerze poprzedził "Krucjatę" sztuką Romana Brandstaettera "Śmierć na wybrzeżu Artemidy", Choińskiego czytało się więc bezpośrednio po lekturze Brandstaettera, który prezentuje własną, piękną poetycką wersję dramatu Ifigenii. Konfrontacja taka musiała wypaść dla autora "Krucjaty" bardzo niekorzystnie. Tym więcej, że Brandstaetter, chyba, pierwszy w światowej literaturze, liczącej tyle różnych wersji mitu, Ifigenii, pokazał tę postać w pełnym ludzkim wymiarze. Ifigenia Brandstaettera jest nie przedmiotem, lecz podmiotem tragedii, dokonuje świadomie, wyboru w imię własnych racji moralnych. Choiński o Ifigenii*) nie ma nic do powiedzenia. Oleodrukowa dzieweczka, bezwolna owieczka prowadzona na rzeź pod nóż Kalchasa. Ale też właśnie Kalchasa a nie Ifigenię czy
Tytuł oryginalny
Sztuka o Kalchasie
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 69