O tym, czy nasz teatr jest potrzebny, nie może być dyskusji. Wiemy wszyscy że tak, że nie tylko jest potrzebny, ale konieczny, choć spełnia rolę teatru od święta. Mieliśmy okres jakby impasu, sala bywała niepełna. Aż nagle nasz teatr ożywił się, publiczność "wali", o sztukach mówi się, dyskutuje. Zaczęło się chyba od farsy Stanisława Balińskiego, potem był dramat Rittnera i tu okazało się że jesteśmy "eklektyczni", to znaczy że chcemy i różnych koncepcji i różnych przeżyć: chcemy się i trochę wzruszyć i nieco rozmarzyć, a doskonale jest zdrowo się pośmiać. Tak też i było. A teraz: "Moralność pani Dulskiej"? Ależ to już takie ograne! Widzieliśmy, słyszeliśmy, po co więc jeszcze raz? - mówiono pokątnie na tydzień przed premierą. A po co "Świętoszek" Moliera? Po co "Wiele hałasu o nic"? - proszę państwa. Otóż po to, że jeśli sztuka jest arcydziełem, pozostaje zawsze w repertuarze teatralnym świata. W wypadku Dulskiej
Tytuł oryginalny
Sztuka na wczoraj i dziś
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski i Dziennik Żołnierza (Londyn)