"Kształt rzeczy" w reż. Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Poleca Agnieszka Rataj w Rzeczpospolitej.
Są przedstawienia, na które chodzę dla aktorów i dla ról. Takim jest "Kształt rzeczy" w Teatrze Powszechnym, który na szczęście od kilku lat zaczyna sezon trochę wcześniej. Sztuka Neila LaBute'a wyreżyserowana przez Grzegorza Wiśniewskiego jest lekka, łatwa i tylko odrobinę nieprzyjemna akurat w sam raz na początek sierpnia. Historia o tym, jak to on cichy student zmienia się całkowicie z miłości do niej, zblazowanej przyszłej artystki, jest dość przewrotna, ale nie zaznaczyłaby się tak mocno na scenie, gdyby nie aktorzy. W tym przypadku ważni są ci dwoje: Paulina Holtz grająca Jenny i Adama Woronowicz w drugoplanowej roli Philipa. Postać Jenny jest samograjem, wokół niej kręci się przecież cała intryga, ale Paulina Holtz umiała intrygująco rozegrać tę rolę. Jej bohaterka chwilami naprawdę porusza, tym bardziej że do końca nie wiadomo, kiedy jest szczera, a kiedy tylko manipuluje ludzkimi uczuciami. Z kolei Adam Woronowicz, niczym Tommy Lee