"Zmierzch długiego dnia" w reż. Krystyny Jandy w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
W "Zmierzchu długiego dnia" Krystyna Janda zdecydowanie lepiej wypadła jako aktorka niż reżyserka. Jeśli aktorzy marzą, by ich sztuka nie pozostawała obojętna dla widzów, to ostatnią premierę w warszawskim Teatrze Polonia można uznać za sukces. W toksycznej rodzinie, o jakiej opowiada Eugene O'Neill w "Zmierzchu długiego dnia", z największym odzewem spotykał się grany przez Rafała Fudaleja chory na gruźlicę syn Edmund. Taką wspólnotę kaszlu rzadko można usłyszeć w teatrze. Na każdą przerywaną kaszlem kwestię młodego bohatera współodczuwająca widownia reagowała spontanicznie nawet w najdalszych rzędach. Natężenie kaszlu było tak wielkie i spontaniczne, że w którymś momencie pomyślałem, że przydałby się lekarz. W znacznie lepszej kondycji byli na szczęście pozostali bohaterowie, a zwłaszcza matka grana przez Krystynę Jandę. Tę postać i tę sztukę wybrała na swoje 60. urodziny. Jako aktorka zaprezentowała się bardziej prze