GDY mówimy "masowy mord", "masowy grób" - czy rzeczywiście odczuwamy całą grozę przerwania życia w sposób okrutny setkom, tysiącom osób? Wydaje mi się, że nośność naszego uczucia jest bardzo ograniczona i nie jest w stanie udźwignąć ciężaru tak olbrzymiego ładunku tragizmu. I może dlatego przyjmujemy z pewnym stoicyzmem wielkie cyfry strat poniesionych podczas działań wojennych lub wskutek hitlerowskiego ludobójstwa. Zdajemy sobie sprawę, ale nie odczuwamy wielokrotności nieszczęść, jakie się w nich mieszczą. Dopiero gdy przypominamy sobie bliskiego człowieka, który padł ofiarą - reagujemy na te fakty uczuciowo, gniewnie, z zaciśniętymi pięściami, inaczej mówiąc: odczuwamy w pełni grozę lat okupacyjnych, bestialstwo hitleryzmu poprzez pojedyncze fakty, poprzez osoby nam bliskie, i dopiero od pojedynczego wychodząc - jesteśmy w stanie ogarnąć wstrząsającą wymowę wielkich cyfr. Rozważania te nasunęła mi notat
Tytuł oryginalny
Sztuka, która uwrażliwia i oczyszcza
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Mazowiecka nr 92