- Trzeba opowiadać współczesne historie, ale, niestety, ciągle brakuje dobrej literatury, scenariuszy teatralnych i filmowych - mówi KRYSTYNA JANDA, która reżyseruje w Poznaniu "Namiętność" Petera Nicholsa.
Do Teatru Nowego w Poznaniu sprowadziła panią "Namiętność"? - Tekst Petera Nicholsa "Passion Play" noszę "przy sobie" od kilku lat. Od pierwszego czytania podobał mi się. Mówi niby o banalnej zdradzie, trójkącie małżeńskim, o związanym z tym problemie moralnym, ale jest napisany w niebanalny sposób. Cieszę się, że nareszcie mogę go zrealizować. Długo czekałam na właściwy moment. Aż nadeszła propozycja z Teatru Nowego w Poznaniu. Jak do tego doszło? - Ze trzy lata temu, podczas prób do "Siedmiu Grzechów Głównych" w warszawskiej operze, rozmawiałam na ten temat z Januszem Wiśniewskim. Mówiłam o "Namiętności" z takim entuzjazmem, że zaproponował mi, abym zrealizowała mój pomysł tutaj. Reżyseruję już od 12 lat i wiem z doświadczenia że 80 procent energii traci się na tworzenie możliwości wystawienia sztuki, a niewielka reszta pozostaje na sprawy artystyczne. Tym razem pracuję w prawdziwie komfortowych warunkach. "Namiętność