EN

28.08.2015 Wersja do druku

Sztuka filmowa to wymagająca kochanka

- Zawodowo zawsze chciałem robić filmy i choć w teatrze też czuję się artystycznie spełniony, to jednak przez całe życie myślałem, bo tego mnie uczył mój mistrz teatralny Staszek Miedziewski, że do kina autorskiego trzeba dorosnąć. Dorastałem więc i zostałem aktorem, żeby wiedzieć, z czym zmagają się aktorzy i jak lepiej móc ich prowadzić. Potem pomyślałem, że dobrze by było popracować w teatrze, by wiedzieć jak opowiedzieć fabułę - mówi MARCIN BORTKIEWICZ, który zadebiutuje filmem "Noc Walpurgi", inspirowanym sztuką Magdaleny Gauer "Diva", na Festiwalu Filmowym w Gdyni.

Filmy chciał robić od dziecka. Zresztą od szkoły średniej spędzał godziny przed kinowym ekranem. Drogę dojścia do debiutu miał jednak długą, solidnie pracując nad aktorskim, scenariuszowym i reżyserskim warsztatem w teatrze. Te wszystkie elementy, w tym fascynację największymi reżyserami kina, widać było w krótkometrażowym "Portecie z pamięci", który zaproszono do prestiżowej sekcji Quinzaine des Réalisateurs - Director's Forthnight Festiwalu w Cannes. Odnajdziemy je także w jego debiucie - "Nocy Walpurgi", która szturmem zdobyła serca jurorów i publiczności Festiwalu Młodzi i Film w Koszalinie, a teraz powalczy o Złote Lwy w Gdyni. O trudach debiutowania, filmowych mistrzach i kompromisach rozmawiamy z reżyserem Marcinem Bortkiewiczem. Jakiś czas temu powiedziałeś, że musisz zrobić swój debiut przed czterdziestką. Boisz się tej granicy? - W życiu wcale się już jej nie boję, bo jestem facetem spełnionym. Mam czwórkę dzieci, b

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Sztuka filmowa to wymagająca kochanka

Źródło:

Materiał nadesłany

www.legalnakultura.pl

Autor:

Rafał Pawłowski

Data:

28.08.2015

Wątki tematyczne