Powiedzieć, że grudniowy numer miesięcznika "Teatr" podziałał na moje krytyczne serce jak plaster miodu, byłoby przesadą. Niemniej tekst "Krytyka krytyki teatru" Lecha Sokoła sprawił mi niekłamaną przyjemność. Wreszcie do tego nieplewionego ogrodu, gdzie panuje kompletny chaos wartości, kryteriów, ocen, ktoś się dobrał. Merytorycznie, metodycznie, z pasją. Profesor Sokół, znawca twórczości Augusta Strindberga oraz wydawca jego sztuk, poczuł się wyraźnie dotknięty niekompetencją i niefrasobliwością, z jaką zostało potraktowane na łamach prasy przedstawienie "Wielkanocy" w reżyserii Erwina Axera. Nazywa jednak właściwości szanownych recenzentów, jak na profesora przystało, nader kulturalnie jako - "odmowę otwarcia się i odmowę rozumienia". Dziwi się więc, dlaczego ktoś, kto nie rozumie na przykład słowa "misterium", niezbędnego w interpretacji tej akurat sztuki, uprawia zawód krytyka, czyli "tłumacza teatru". Powinie
Tytuł oryginalny
Sztuka czy socjologia?
Źródło:
Materiał nadesłany
Twórczość nr 4