"Niewina" w reż. Pawła Miśkiewicza w Starym Teatrze w Krakowie. Pisze Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Te słowa padają już na wstępie, a potem jest sztucznie, jeszcze bardziej sztucznie... "Niewinę" na Festiwal Sztuk Przyjemnych i Nieprzyjemnych przywiózł Stary Teatr z Krakowa. To dramat, czy może tragifarsa, która się zaczyna i na końcu, po 3 godzinach i 25 minutach znów się... zaczyna. A w środku, na początku przerwy, przenosi się na widownię. Dziewczyna z pasją opowiada o chłopaku, o swoim i jego nieszczęściu. Sztuka Dei Loher, określanej jako najciekawsza dramatopisarka obszaru niemieckojęzycznego, to lawina słów wypowiadanych przez postacie tyle dziwne, co boleśnie prawdziwe. Każda za czymś goni z nadzieją na szczęście, albo zwyczajną egzystencję. Dwaj nielegalni emigranci (postacie śmieszne i wzbudzające litość stworzyli Jan Peszek i Zbigniew W. Kaleta) nie pomogli kobiecie, która weszła do morza, by się utopić, bo uświadomili sobie, że mogłoby się to źle skończyć dla nich. Upiorna teściowa (świetnie szarżująca Iwona Bielska) c