Decyzja Szwedzkiej Akademii o przyznaniu literackiej nagrody Nobla Haroldowi Pinterowi kompletnie zaskoczyła obserwatorów i zwykłych czytelników. W szwedzkich mediach po ogłoszeniu werdyktu zapadła chwila ciszy. Joern Lindel, prezes szwedzkiego PEN Clubu, obecny przy ogłoszeniu nazwiska laureata, nie potrafił wymienić przed mikrofonem ani jednego tytułu sztuki Pintera.
Mówił o nim jako o wybitnym dramaturgu, który miał wpływ na poprzednie pokolenia. Według niego, w latach 50. i 60. sztuki Pintera trafiały na sceny szwedzkie, ale teraz już o nich zapomniano. Zaproszona do telewizyjnego studia Dorotea Bromberg z wydawnictwa, które ma szwedzkie prawa do dzieł czterech noblistów, w tym Czesława Miłosza, niemal zaniemówiła. W dalszej rozmowie i ona, i prowadzący program zgodnie zapowiadali burzliwą dyskusję wokół Akademii, jej pracy i jej decyzji. Bromberg uznała, że wybór dokonany przez szwedzkich akademików podważy międzynarodowy prestiż nagrody w świecie ludzi książki i wydawców. Jest szwedzką i sztokholmską tradycją, że księgarnie natychmiast po ogłoszeniu nazwiska laureata literackiej nagrody Nobla wystawiają na sprzedaż jego książki, a czytelnicy masowo je wykupują. Tym razem księgarze rozkładają bezradnie ręce i odsyłają kupujących do antykwariatów. Tam jednak, jak zapewnili przedstawiciele te