Teatr jest jakby lustrem życia, odbijają się w nim różne bóle i paskudztwa, jawi się choroba i śmierć. W "Nocy Listopadowej" Wyspiańskiego umiera na scenie ojciec Joachima Lelewela. Trzeba przyznać, iż sam pisarz zaznaczył tę śmierć dość dyskretnie - starzec umiera za zamkniętymi drzwiami swego pokoju. Awangardowy inscenizator, Jerzy Grzegorzewski w przedstawieniu "Nocy" w Teatrze Narodowym śmierć upublicznił - nakazał aktorowi Michałowi Pawlickiemu pojawić się niemal tuż przed nosem widza. Teatr, zwłaszcza ten współczesny, dobrze bowiem wie, że ludzkie cierpienie bywa wizyjne, robi wrażenie, wzrusza. Zresztą teatr tradycyjny też o tym pamiętał. Senior narodowej sceny, znakomity aktor, Aleksander Zelwerowicz po dramatycznym ataku uległ częściowemu paraliżowi. I zagrał, a był to rok bodajże 1951, postać starego dziadunia w "Grzechu" Żeromskiego w warszawskim Teatrze Kameralnym. Uczynił z własnej, widocznej słabości element gry. Tym
Tytuł oryginalny
Szpital na parnasie
Źródło:
Materiał nadesłany
Zdrowie nr 7-8