"Obronną ręką nawet noga nie wyszła". Dobrze, że chociaż powstanie wygrane - o spektaklu "Kiedy świat był młody" w reż. Pawła Kamzy w Teatrze Polskim w Poznaniu pisze Mateusz Tłok z Nowej Siły Krytycznej.
Gdyby ktoś chciał pisać jak wszyscy, za Kottem cytowałby opowieść Stendhala o niesmacznym obiedzie wśród nieuków rozmawiających o sprawach, których nie rozumieją. Straty towarzyskie, a i kubki smakowe ucierpiały. Vanitas vanitatum i jubileusz za pasem. Paweł Kamza natomiast pozbawia nas wielkich zdarzeń i walk, co mogłoby być zbyt trudnym wyzwaniem dla Polaka wychowanego na tekstach o mesjanizmie, przegrywaniu, katowaniu, treściach nasyconych martyrologią. Niemniej chwali się, że w ogóle ktoś zechciał w naszej kochanej ojczyźnie mówić o udanym powstaniu (jednym z dwóch - to drugie też wielkopolskie), choć rezygnacja z tematyki wojennej (o powstaniu dowiadujemy się jedynie z ust bohaterów) na rzecz telenoweli to strzał kulą w płot. Zamiast dobrego spektaklu o wojnie, reżyser proponuje nam historie trzech kobiet uwikłanych w konflikt między mączką piernikową a zupą rybną, trapionych zbyt dużym wyborem wigilijnych potraw z ziemniaków i zastan