EN

2.05.2003 Wersja do druku

Szlachetny szmer szmatki

W tekście "Przy­strzyżone, przestawione" ("Gazeta Wy­borcza" Kra­ków, 28 kwietnia 2003) Joanna Targoń pyta: Jak brzmią dzisiaj Dziady?". U Mickiewicza, w fi­nale "Wielkiej Improwizacji", diabły wyręczają mdlejącego Konrada - w jego imieniu zrów­nują Boga z potwornością, za niego wywrzaskują ciemne sło­wo "Car". W dzisiejszych "Dzia­dach" nie wybrzmiewają trzy ciemne litery. W seansie Macieja {#os#21426}Sobocińskiego{/#} diabły, śmiertel­nie znudzone szlachetnym pato­sem, opuściły Konrada. Nie sły­chać trzech ciemnych liter, nie dźwięczą łańcuchy kajdan, któ­rymi Holoubek, w mitycznym spektaklu Dejmka, wymachiwał przed obsmarkanym ze wzru­szenia nosem naszego, pięknie jęczącego pod batem komuny, narodu. Nie. W dzisiejszych "Dziadach" brzmi tylko kojąca cisza po kajdanach, brzmi puste miejsce po, jakże nam do godne­go cierpienia potrzebnym, cud­nie biczującym słowie "Car". Po tych "Dziadach" studenteria nie wylezie na ulice. Towarzysz Wi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szlachetny szmer szmatki

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 102

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

02.05.2003

Realizacje repertuarowe