Krakowski Teatr Variété to miejsce kulturowego sukcesu - widzowie walą drzwiami i oknami. I nikomu nie przeszkadzają opinie zblazowanych krytyków, że teatr za drogi, że to już w Krakowie mamy - pisze Paweł Kopeć w miesięczniku Kraków.
Już ciemno. Tu i tam słychać jeszcze szmery rozmów, lecz i one milkną uciszone trzecim dzwonkiem. Widownia pełna, tak jak wypełnia się na każdej kolejnej odsłonie, choć od premiery minął ponad rok. Wreszcie reflektor: oto historia o zbrodni, pożądaniu i powodzeniu! Skryta w półmroku orkiestra wygrywa pierwsze takty: "Słuchaj no, jak co noc woła nas - ten cały jazz!". I już w "Chicago", Ameryce lat dwudziestych0., gdzie show-biznesem rządzą pieniądze, seks i sensacja - - no i jazz, oczywiście. Wodewil, kabaret, farsa - to w dużych dawkach proponuje najmłodsza krakowska scena, teatr Variété. Niewiele brakowało, a nigdy by nie powstała -- ponieważ Kraków długo nie chciał zrozumieć, o co chodzi "w tym całym jazzie". Jazz Marzenie Janusza Szydłowskiego, pomysłodawcy i dyrektora Variété, o teatrze muzycznym w Krakowie kiełkowało razem z wolną Polską. -- Po wyjeździe do Włoch, tuż po zakończeniu stanu wojennego, zostałem zap