Z MIKOŁAJEM GRABOWSKIM rozmawia Jolanta Styrczula Dlaczego Pan - reżyser teatralny i aktor - po raz pierwszy w swojej karierze zajął się realizacją opery? - Jest to dla mnie nowe wyzwanie, które podjąłem z racji zarówno bliskiego tematu jak i formy. Moje kontakty z muzyką trwają od lat sześćdziesiątych. Należę do zespołu muzyki współczesnej MW2, którym kieruje Adam Kaczyński. Na koncertach tego zespołu odbywały się prawykonania niektórych kompozycji Bogusława Schaeffera, do dziś granych z powodzeniem na deskach scenicznych. Stąd spotkanie z operą nie wywołuje we mnie szoku. W gruncie rzeczy - być może - było nawet i oczekiwane, choć nigdy tego nie werbalizowałem. Z jednej strony wyrzucam to sobie, z drugiej - chwalę, że moja wyobraźnia jest bardziej muzyczna niż plastyczna. Bardziej słyszę rytm niż widzę przestrzeń. "Straszny dwór" będzie wystawiony po raz jedenasty. Czy można jeszcze do tej opery coś nowego
Tytuł oryginalny
Szlacheckie kresy
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna nr 34