- Za tydzień premiera opery księcia Antoniego Radziwiłła "Faust", której nikt nigdy nie grał w teatrze... - I dlatego uważam, że jest to prapremiera, ale dyrektor Pietras mówi - nie. Twierdzi, że to było grane. -Gdzie? - W salonach księcia, bez dekoracji. Mało tego. To była muzyka do wybranych scen z "Fausta". W pierwotnym kształcie utwór Radziwiłła przypominał oratorium, które w odróżnieniu od innych oratoriów nie tworzy żadnego ciągu fabularnego. Były to sceny zupełnie od siebie oderwane... Gdyby zagrać to dzieło w kształcie, jakim pozostawił kompozytor, nikt by nie skojarzył nie zrozumiał. Trzeba było wypełnić te puste miejsca. Wersję, jaką zostawił Radziwiłł można by pokazywać jedynie w filharmonii, ale nie w teatrze. - Ile w tym przedstawieniu będzie opery Radziwiłła, a ile Hanuszkiewicza? -Powiem tak: publiczność zobaczy "Fausta" z muzyką Antoniego Radziwiłła według mojego libretta wziętego z dramatu Goethego w
Tytuł oryginalny
Szlachcic reżyseruje księcia. Rozmowa z Adamem Hanuszkiewiczem
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski Nr 75