Czy prywatne szkoły aktorskie naprawdę solidnie przygotowują swych podopiecznych do uprawiania tego zawodu? - pyta Grzegorz Benda w Uważam Rze.
Przed dwoma tygodniami ("Uważam Rze" nr 25) w artykule "Drzwiami i oknami" przedstawiłem zjawisko powstawania w Polsce prywatnych teatrów. Jest ich coraz więcej, więc wszystkie potrzebują coraz więcej i więcej rąk (i głów) do pracy. Skąd mają czerpać tych wartościowych pracowników? Podglądając współczesne polskie seriale i wpatrując się w ich obsadę, można by powiedzieć, że... zewsząd lub skądkolwiek, ale to przecież nie tak, bo jednak widz teatralny jest niewątpliwie bardziej (najbardziej) wymagający. Jeśli raz się zawiedzie, już nie wróci. Choćby dlatego, że łatwiej przełączyć się pilotem z serialu na inny kanał telewizyjny, niż... opuścić widownię w czasie trwania spektaklu (bo jakże to, nie wypada!), więc ewentualny ból obcowania z nudą jest tu zdecydowanie dotkliwszy i dłużej pamiętany. Na renomę trzeba zapracować Państwowych szkół aktorskich (teatralnych i filmowych) nie jest u nas zbyt wiele. Te najbardziej oblegan