Wiele rzeczy zastanawia przy oglądaniu Molierowskie] "Szkoły żon". Można zauważać elementy autobiograficzne sztuki, czyli perypetie małżeńskie podstarzałego Moliera z młodą żoną, która nie uchodziła za wzór cnót.
Można podziwiać jak pod ręką pisarza w młodym dziewczęciu, hodowanym przez Arnolfa na uległą żonę, budzi się świadoma swych wdzięków kobieta. Można wreszcie oglądać męski szowinistyczny świata otaczający Anusię i Małgosię. Ta trzecia płaszczyzna została uwypuklona w krakowskiej inscenizacji "Szkoły żon". To bowiem znacznie liczniejsza na scenie męska populacja wygłasza ze swadą oracje o niewieściej niestałości, przewrotności pań i nieuchronności rogów. "Szkoła żon" staje się bardziej "szkołą mężów". Arnolf Krzysztofa Globisza to nie upośledzony satrapa, ale ufny we własną siłę, a przede wszystkim pieniądze, współczesny burżuj. Akcja sztuki została bowiem przeniesiona przez Ewę Kutryś w realia współczesnego Paryża; słychać skoczne dźwięki harmonii, sterczą rusztowania, na których rozwieszone są współczesne płachty reklam czekolady i banku. Tamże pewien elegancki, dobrze odżywiony i ufny w swoje możliwości b