EN

4.01.2006 Wersja do druku

Szkoda, że na jednej nucie

"Mały bies" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze Powszechnym w Warszawie. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Fascynacja złem w literaturze, teatrze i w ogóle w sztuce nie jest niczym oryginalnym i nowym. Wielu pisarzy jeszcze przed Sołogubem, a i po nim, czerpało inspirację z negacji świata, w którym żyli (czy żyją), z negacji wszelkich wartości itp. Tylko w takich wypadkach zawsze pojawiało się pytanie: jakiemu celowi ma służyć owa negacja? Co autor chce z niej wyprowadzić? Bo jeśli ma służyć ukazaniu na tym tle dobra, to sens jest oczywisty. Natomiast jeśli jest to fascynacja złem tylko dla samego zła (na zasadzie: sztuka dla sztuki) i na nim buduje autor czy twórca przedstawienia całą rzeczywistość sceniczną, to niewiele z tego wynika. Ale u Sołoguba w satyrycznej powieści "Mały bies" nie jest to zabawa złem. Po ukazaniu się w 1905 roku "Małego biesa" niektórzy ze współczesnych Sołogubowi uważali, że tytułowy bohater utworu Pieriedonow to alter ego samego pisarza. Trudno tak do końca w to uwierzyć, ponieważ Pieriedonow to postać wyjątkowo pa

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Szkoda, że na jednej nucie

Źródło:

Materiał nadesłany

Nasz Dziennik nr 3

Autor:

Temida Stankiewicz-Podhorecka

Data:

04.01.2006

Realizacje repertuarowe